Dlaczego temat o grzechach w Kościele jest tak chwytliwy?
Łatwo i dużo mówi się o proboszczu, który nie chciał ochrzcić dziecka.
O księdzu, który nie chciał udzielić katolickiego pogrzebu osobie żyjącej daleko od Kościoła.
Księdzu, który podejrzewany jest o molestowanie.
Najczęściej padają takie tematy, kiedy zaczyna się rozmowę o Bogu i o relacji z Nim. Łatwo rzuca się nimi by uzasadnić dlaczego ktoś nie chodzi do Kościoła, na Mszę Święta.
Myślę, że to łatwy sposób na uniknięcie właściwego tematu, który padł – wiary w Boga, tego co dotyka bardzo intymnych zakamarków duszy. Poza tym często emocje biorą górę, bo jeśli dany przykład jest prawdą, rzeczywiście bulwersuje i mocno rani serce.
„A czemu widzisz źdźbło w oku swego brata, a na belkę, która jest w twoim oku, nie zwracasz uwagi?”
Mt 7:3
Jestem świadoma, że w Kościele zdarza się wiele przypadków nadużyć. Rani to i rodzi gniew, ale jako katoliczka jestem wdzięczna Stolicy Apostolskiej, że rozpoczęła „oczyszczanie Kościoła” bo na grzech nie może być tu zgody.
Myślę, że ludzie, którzy skupiają się jedynie na grzechach w Kościele, a nie na budowaniu wiary:
🔹to ludzie, którzy sami nigdy nie doświadczyli prawdziwej Bożej obecności,
🔹unikają głębokich rozmów, więc uciekają w to, co chwytliwe, dobrze sprzedane przez media, co goni sensacje,
🔹niektórzy nie szukają Boga, a tego rodzaju historie pomagają im się usprawiedliwić,
🔹bywają także osoby, które same zostały zranione przez danego księdza złym słowem, niepoważnym potraktowaniem problemu. Czasem są to zranienia wynikające z trudnych Spowiedzi. Trzeba zachować ogromną wrażliwość, bo kto wie, może osoba z która rozmawiamy sama akurat doświadczyła molestowania ze strony osoby duchownej.
Jestem ciekawa czy zdarzyły się Wam takie sytuacje przy poruszaniu tematów wiary?
Jak reagowaliście?
Opowiem Wam jedną historię z mojego życia w tym temacie.
Podczas jednej z moich wizyt u fryzjera był wyjątkowy spokój w salonie. Zeszło na tematy wychowywania dzieci i polityki. I kto by pomyślał, że zostanie nagle przywołana historia z jednej z parafii z południa Polski, gdzie doszło do straszliwej sytuacji. Pomyślałam, że to doskonała okazja, aby pokazać, że jestem wierząca i praktykująca, a jednocześnie nie ma we mnie zgody na to przywołane zachowanie. To była naprawdę głęboka i bardzo szczera rozmowa. Cenie to podwójnie, bo mój fryzjer to osoba publiczna, a jednak mogliby pogadać tak szczerze.
Zawsze tez tak jak i wtedy opowiadałam o wielu cudownych księżach, którzy zrobili dla mnie tak dużo dobrego. Budowali moja duchowość, świetnie prowadzili wspólnoty, a ich Spowiedzi weryfikowały życie, zachęcały do przemiany serca.
Nie wiem, czy to wiele wniesie w ich życie. Może nie. Może to był tylko jakiś lekki, chwilowy przebłysk słońca na czyimś niebie, ale dziękuję Bogu, że miałam w sobie odwagę by się do Niego przyznać.
Ściskam 🫶
Dorota